AWO Forum
Inne => Nasze podróże => Wątek zaczęty przez: Marek Krupa w Marca 10, 2024, 09:25:28 pm
-
Rodzi się pomysł pokonania na zabytkach Trasy Transfogarskiej. Czy jest ktoś zainteresowany z klubu AWO?
-
Ja biorę jedną laskę na dwa koła, czyli dwie ;D
-
Ale my nie nadążymy za prowadzącym na winklach i podjazdach. :'(
-
Potrenujcie i sprawdźcie Awoki na Transfogarskiej.
Zabawa będzie dopiero na tegorocznym awokowym ;)
-
Oj tam. Rowerami to pokonują i wcale nie elektrycznymi więc Awo wjedzie jeśli tylko śniegu nie będzie na asfalcie.
Dwa 425 (T) Krzynia i Łukasza wyjechały i zjechały.
Mocniejszym wyzwaniem dla Moto i kierowcy wg mnie jest Strategica 1 i 2 gdzie nie ma asfaltu.
-
Potrenujcie i sprawdźcie Awoki na Transfogarskiej.
Zabawa będzie dopiero na tegorocznym awokowym ;)
Zatem prosi się o sprawdzenie hamulców i podbicie butów ,żeby w skarpetach nie wrócić ;D
-
Raczej zabranie zapasowych szczęk.
-
Moje ziomki tam na WSK byli.
https://www.youtube.com/watch?v=0RvU6Um_C-A
-
Wielki szacun. Niestety nie wszystkie sprzęty dojechały. Bo 120 km na 1 i 2 biegu to męczarnia. WSK ma też dobre hamulce , a Turiście jest słabo.
-
A od czego są biegi i silnik?
-
Transfogaraską objechały wszystkie WSK. Jedna WSK poległa rok później w podróży do Estonii.
-
Od pewnego czasu wiem, że przejechanie trasy sprzętem współczesnym to tylko frajda ale przejechanie trasy sprzętem emerytalnym, to wielki wyczyn. Dowiedziałem się o tym podczas spacerku z laskami po lesie.. Cykor i Grzechu wiedzą jaki to spacerek.
-
W życiu należy podejmować szalone wyzwania bo tylko one dają nam satysfakcję. Szalone, ale poparte solidnym przygotowaniem.
-
Sorki. Emeryckie podejście coraz częściej i bardziej.
Z Verwą Panie Kierowco , wewnętrzną :P
Luźne Gacie na maszt i można się ścigać z psami pasterskimi ;D
Dobrze Justom napisał. Wyzwanie jest pojechać, "odhaczyć" i wrócić "staruchem".
Czy lekko przerobionym czy prawie oryginalnym ale z nutką niepewności "czy da radę?"
Nowszym, nowym czy nawet starszym.ale po extra tuning to się zgadzam : Jest Frajda.
Ale co kto chce i lubi. Każdy ma swój cyrk i swoje małpy.
Na moje odczucia większe wzniosy są na TransAlpinie.
A jak się chce to znajdzie większe wyzwania poza tymi dwiema szlagierowymi trasami.
Z Transfogarskiej da się nawet zjeżdzać bez hamowania silnikiem tzn mieć go zgaszonego.
Polecam taki test na własną odporność psychiczną :P
-
https://youtu.be/Y9GH3w27x00?feature=shared
Mocno namawiam spróbować przejechać a i zabiwakować.
Oczywiście z dala od niedźwiedzi więc z ogniskiem i jedzeniem poza namiotem.
-
Jest wyzwanie, ale warto.
-
Jak chętni?
-
Poproszę o konkretną datę i miejsce opuszczenia granicy Polski..
-
Rano 10 sierpnia (Nowy Sącz, Preszów), żeby dojechać na nocleg do Oradei. Szykować AWO jest jeszcze trochę czasu. WSK mogły, a my co?
-
Mój pojazd nie ma nic na A, W ani no O. Czy może być?
-
Spoko, dam Ci naklejkę.
-
Ponawiam pytanie. Czy ktoś chce na AWO jechać na tą wyprawę?
-
Akurat będziem wracali z południowego-wschodu 10-11 sierpień to jeśli dojdzie do skutku ten wyjazd to możemy się minąć po trasie.
Kto wie, może i spotkać!
-
Kolejny raz pytam, czy ktoś na AWO jest skłonny uczestniczyć w tym szalonym wypadzie?
-
Pytanie w pustkę.
Chętni może są ale nie ujawniają swoich chęci z powodów......życiowych.
Forum ledwo żyje poprzez szybsze funkcjonowanie komunikatorów i Facebook.
P.Marku - proszę wywiesić ogłoszenie na grupie Awo Simson Polska na Facebook.
Mnie tam nie ma ale jest sporo kolegów stąd.
Oby tam ktoś miał więcej możliwości 8)
-
Można spróbować.
Chociaż tam na jednego jeżdżącego na Awo przypada dziesięciu handlujących częściami.
-
Taka podróż, to max 2-3 motocykle. Im więcej motocykli tym większy ogon i więcej awarii. AWO w oryginale nie dadzą rady:)
-
AWO w oryginale nie dadzą rady:)
Polecam Ci Tomku Górę Grzywacką k. N.Żmigrodu.https://maps.app.goo.gl/no57wurDGmYtWMS76
Nawet po płytach lekko nie jest.
Oczywiście to tylko kawałeczek ale wzniosy większe niż na TransFogar(a)skiej.
Oryginalne Awo x 2szt przejechały tą trasę w 2022. Jeden nawet mocno zardzewiały ;)
Sądzę, że nie były pierwsze.
Po weekendzie odszukamy zdjęcie i postaram się wrzucić
-
Nie mam spektakularnych zdjęć z górnego parkingu bo był cały zawalony i nie szło wjechać.
Ale widać jakie motorki i gdzie.
-
Nadal jestem sam.
-
Nadal szukam kompana.
-
W obliczu problemów organizacyjnych wyjazd przesunięty na początek września. Są dwa AWO i jeden Junak.
-
W obliczu naocznych zmian klimatu, termin Wrześniowy wydaje się bardziej rozsądny. Minusem będą krótsze trasy i misie, które będą chciały gromadzić zapasy na zimę.
-
Z nadzieją szukam młodego kompana, bo przecież misie znają się na mięsku .
-
Wieści mnie doszły, że dwa AWO właśnie zwiedzają Rumunię.
-
Trzy były.
Dwa T i jeden S
-
Michał, podaj kto i gdzie " właśnie przebywają". Może jakieś fotki, cenne podpowiedzi i uwagi. To dlaczego nie podali informacji na forum, żeby to była wyprawa klubowa?
-
Tylko proszę o autentyczne fotki z Transfogarskiej, bo jeszcze ktoś sobie pomyśli, że to jak podjazd na Gubałówkę od strony Zębu
-
Dopinguję wciąż , że się uda. Nawet samemu.
Tylko trzeba się spieszyć przed zamknięciem obu szlagierowych dróg Trans.....
-
Może jakieś fotki, cenne podpowiedzi i uwagi. To dlaczego nie podali informacji na forum, żeby to była wyprawa klubowa?
Propozycja przecież była choć poza forum bo wyprawa nieklubowa i charakterze asfaltowo/"nieasfaltowym".
Wyrywek ze stromego podjazdu drogą 66A czyli odcinek rumuńskiego TET
https://vimeo.com/998642946?share=copy
-
Z Niemiec kolesie byli 2-3 dni temu na Awo z wózkiem na T.F.
Dostałem film krótki od Bernda.
-
Rumunia to jak Polska wszędzie prawie jednakowo.
-
Przestańcie papirdzielić tylko bierzcie urlop i jazda. Ostatecznie wyjazd 2 września bo ciągle komuś coś nie pasiło. Jedzie Turist, Sport i stary , prawdziwy polski Junak. Start z Kazimierzy Wielkiej o godz. 5,00. Po 500 km nocleg w Oradei.
-
Ostatecznie wyjazd z Kazimierzy Wielkiej 2 września o godz. 5:00. Jadą: 1 AWO T, 1 AWO S, 1 Junak.
Dodatkowo na 4 kołach dwaj koledzy z Leżajska.
-
Wyrywek ze stromego podjazdu drogą 66A czyli odcinek rumuńskiego TET
https://vimeo.com/998642946?share=copy
W nawiązaniu do "Drum 66A" . Bardziej spektakularne ujęcia z tej trasy
https://www.youtube.com/watch?v=HS1_Fsh89Us
Powodzenia. Bezawaryjności , bezdeszczowości, bepochmurności, bezmglistości...itd
Jedwabistej pogody życzę. Ducha też.
-
Wszystko zaklepane, tylko AWO mało.
-
Na Transfogarską i Alpinę jadą tylko Ci co mają zdrowe silniki i odwagę. Ja pojadę na czterech kołach, bo w tej chwili dwa koła, to dla mnie za mało.
-
Jedziemy.
Pierwszego dnia nocleg po 600 km w Oradei. Drugi dzień Sebes jedzenie i 67c , czyli Transalpina. Nie ma picia Ursusa, tylko jest jazda. Maszyny ok. Każda prosta to 75 km/h.
-
Jedziemy
Transfogarska pokonana i trzeci nocleg w Alba Iulia. Jedziemy do wesołego cmentarza w Sapanta.
-
Wesoły cmentarz zdobyty.
Jutro wyjazd do domu.
-
Melduję przybycie do domu o godz. 17.30. Dziękuję Markowi, Jastrzębiowi. Tomkowi na Junaku za wspólną podróż. To była "Podróż mojego życia" Z powodu braku odwagi i lenistwa w podróż wybrałem się samochodem. Do samochodu zapakowałem sporo sprzętu i byłem zawiedziony, że na trasie nic a nic się nie przydało, a temperatura letnia + i podjazdy pod górę 20 km+. Żaden z silników nie puścił oleju ani dymka. Marek to Szatan, bawił się pojazdami na pełnym gazie jakby był 2 km od domu. Jastrząb trochę stękał, że tu i tam go boli ale na dziewczyny zawsze michę miał uśmiechniętą. Tomek od Junaka luzak. Zazdroszczę moim współtowarzyszom spokoju, opanowania, humoru i wiele, wiele innych pozytywnych cech. Jeżeli komuś przyjdzie ochota na taka wyprawę zabytkiem, to ma nierówno pod sufitem;)
-
No nie było tak wesoło. Jazda po węgierskich równinach w strasznym upale i z stałą prędkości ok.75 km/ h nie dała tak po ogonie maszynom jak podjazdy i winkle. Na tych pojawiły się olejowe wypociny i niezidentyfikowane stuku... puku. Jednak udało się dotrzeć do domu na własnych kołach. Podczas całego wyjazdu byliśmy jedynymi motórzystami na zabytkach i wywoływaliśmy u powszechnych posiadaczy GSów masę pozytywnych gestów. Dochodziły też do nas osoby, które miały kiedyś AWO lub np.7 szt MZ.
Ogólnie masa pozytywnego oddziaływania, tak rzadkiego w dzisiejszych czasach.
-
Ogromne podziękowania dla Justoma i Matiego za targanie zestawów kluczy lutownicy, multimetru i naszych najcięższych bagaży. To pewnie dzięki temu na prawie krosowych odcinkach nie popękały nam szprychy w kołach. Często realizowali też bardzo ważny temat na poszukiwaniu noclegu i to w ciemnościach po 22 godzinie.
-
Foty1
-
Foty2
-
Foty3
-
Fotki 3
-
Fotki
-
Tunel przez górę w najwyższym punkcie Transorgaska.
-
Czasami tak prowadzi nawigacja, że tubylców o drogę trzeba pytać. Super droga i klimaty.
-
Compassa na wysokościach.
-
Fotka z trasfogaska.
-
Z Rzeszowa do Rumunii drogami lokalnymi jest tylko 370 km. A Rumuni można się poczuć jak u siebie. Nocleg w pokoju 2 os. to koszt 120- 300 zł. tańsze są pokoje 3 os +.Na wszystkich czterech noclegach warunki bardzo dobre. Czysta pacnąca posciel, prysznic, lodówka, kuchnia, ogródek z widokami.
-
Trasę jaką pokonaliśmy z AWO i Junakiem w pięć dni, to samochodem można objechać w cztery.
-
Przypuszczam, że motocyklem też można taką trasę objechać w 4 dni tylko trzeba trochę szybciej jechać, mniej spać , szybciej się pakować, mniej czekać w knajpach na jedzenie, mniej dyskutować, mniej zatrzymywać się na zwiedzanie, jeździć autostradami i ekspresówkami. Nasza pięciodniowa wyprawa, którą zgodnie nazwaliśmy WYPRAWĄ ŻYCIA i tak była męcząca, bo praktycznie jechaliśmy od rana do godz. 22. Fantastycznie spisały się żelowe, wentylowane nakładki na siedzenia. Jastrząb na swoim baranie mocno "skrzypiał".
-
Pierwszego dnia były dwa dłuższe postóje.pierwszy u Zosi w Zdyni na pyszne, swojskie śniadanie, drugi na zwiedzanie Bardejowa.
-
Na postojach zabytki wywoływały zainteresowanie
-
Kolejne fotki
-
Ten sympatyczny Węgier wybiegł z domu słysząc nasze silnik. Tak nad Cisą na palach stawiają domy.
-
Rumuńskie psy raczej nie lubią motocyklistów i nas też obszczekiwały. Jeden przy tamie powąchał chleb i pokazał tyłek. Misiom smakowało wszystko. Ten psina z foty na nasz widok pomachał nam ogonem, dlatego po serpentynach zjechałem do niego z chlebem.
Na znaku przeczytajcie nad m.
-
W drodze powrotnej ponownie zatrzymaliśmy się u Zosi w Zdyni gdzie właśnie był zlot Fiatów 126p
-
Taka fantastyczna nakładka Tomkowi i mnie uratowała nasze 4D. Na walizie przybyło naklejek i pojawiło się pytanie co jeszcze?
-
Marek gdzie można nabyć taki gadżet pod 4D. Moje 4D też cierpi. :o
-
Tyłka nie trzeba unosić aby wypuścić bąka.
-
,
-
Kupisz na Allegro za ok 120 zł. Tylko są różne kształty i wymiary.
-
Najlepszy, pozytywny tekst jaki usłyszałem po polsku wypowiedział jeden z wesołych Węgrów spotkanych na tamie na transalpinie- Polacy to prze"napletki".
Fotki naszego najbardziej wypasionego spania. Chyba byliśmy pierwszymi gośćmi .
-
Lokal
-
Wesoły cmentarz Sapanta.
-
Przystanek przy tamie na Transalpinie.
-
Takiej porcji żeberek jeszcze nie widziałem. Przepyszne z pieczonymi ziemniaczkami.
-
Jedna ze stacji w Rumuni. Wlew LPG tylko z prawej strony.
-
A to jest Rumuński Ursus.
-
Tego Ursusa dostałem od Marka przy Wesołym Cmentarzu.. Zostanie nienaruszony chyba że dopadnie mnie delirium;)
-
Świetna relacja, dawajcie więcej zdjęć :)
-
Założyłem, że pierwszego dnia po przejechaniu ok.600 km mamy dojechać da Oradei. Do Słowacji strasznie przeszkadzała nam gęsta mgła zalewając nam maski, oczy i namaczając kombinezony.
-
Zatrzymaliśmy się Bardejowie, żeby zobaczyć piękny, wpisany na listę Unesco rynek. Była też ciekawostka dotyczącą ratusza., który rajcowie miejscy zamówili u włoskiego mistrza. Jednak po zakończeniu budowy nie wypłacili mu całej kasy. W zemście mistrz potajemnie, nocą nad wejściem umieścił figurkę gołodupca.
Ważną osobą był kąt to i miał piękny dom.
-
Trochę zwierzaczków spotkanych na trasie.
-
zwierzaki cz.2.
-
Rumunia ma prawdziwe rolnictwo, jak kiedyś u nas. Wypasane bydło i owce na ogromnych wysuszonych słońcem łąkach są rodzimych odmian. Skubią te badyle wybierając te najlepsze. A nie jak u nas przemysłowe odmiany przykute do żłobu i karmione mączką rybną. Ostatecznie na talerzach mieliśmy mięso jak z innej bajki.
-
Gratulowałem osobiście to jeszcze teraz publicznie.
Oby to był zaczyn na dalsze wypady dla ekipy i nieprzekonanych.
Trzymam kciuki żeby kolejny był na dłuższy czas więc bardziej soczyście :)
Najtrudniej wyjechać z domu. Potem już się leci ;D
-
Rumunia ma prawdziwe rolnictwo, jak kiedyś u nas. Wypasane bydło i owce na ogromnych wysuszonych słońcem łąkach są rodzimych odmian. Skubią te badyle wybierając te najlepsze. A nie jak u nas przemysłowe odmiany przykute do żłobu i karmione mączką rybną. Ostatecznie na talerzach mieliśmy mięso jak z innej bajki.
Ze względu na brak czasu na śniadanie i kolację jadłem parówki różne. Wszystkie smakowały wyśmienicie. Przypomniał mi się smak parówek z dawnych czasów.
-
Naszym najważniejszym " pokarmem" były środki z magnezem i potasem. Bez nich nasze jedocylindrowe wibratory usztywniłyby nas całkowicie. Dla przygotowania zwykłego jedzenia zabrałem kuchenkę gazową i zupy grochowe. Z gotowaniem zupki na śniadanko w Oradei trochę poszło mi słabo. Czujniki dymu z gotowaniem wypędziły mnie do łazienki. Garnek był za mały w stosunku do zupki i miał małe ucho, co wykluczało możliwość mieszania, a należało gotować 3 min. Przyznam, że głodna chłopina zje nawet zupę z węglowym dodatkiem. Wcześniej wystąpiła poważna awaria. Chyba tą pychotę chciał zjeść ktoś inny, bo garnek przykleił się do serwetki i trzymał się mocno.
-
Przeprosiłem właściciela i dałem mu za szkodę 20 lei. Trochę się zmarszczył, ale jak wyjeżdżaliśmy machał nam radośnie na pożegnanie. Lokal polecam.
-
architektura
-
archi 2.
-
Wyprawa na pięć dni ale wspomnienia ca całą zimę.Teraz wiem że 300 km w koło komina, to nie to samo.
-
Naszym najważniejszym " pokarmem" były środki z magnezem i potasem. Bez nich nasze jedocylindrowe wibratory usztywniłyby nas całkowicie. Dla przygotowania zwykłego jedzenia zabrałem kuchenkę gazową i zupy grochowe. Z gotowaniem zupki na śniadanko w Oradei trochę poszło mi słabo. Czujniki dymu z gotowaniem wypędziły mnie do łazienki. Garnek był za mały w stosunku do zupki i miał małe ucho, co wykluczało możliwość mieszania, a należało gotować 3 min. Przyznam, że głodna chłopina zje nawet zupę z węglowym dodatkiem. Wcześniej wystąpiła poważna awaria. Chyba tą pychotę chciał zjeść ktoś inny, bo garnek przykleił się do serwetki i trzymał się mocno.
Nawet najlepszym kucharzom zdarza się przypalić zupę;)
-
Dobrze że tego mojego wyczynu nie widziało to kudłate czochradła, bo pewnie ten garnuszek by wypier, lub wyje. Zależnie od obecnej literackie mody. A ja tylko jednocześnie chciałem dqa dania ugotować. No i chyba się udało.
-
Podczas pierwszego dnia pokonujac Słowację i Węgry przy prędkości 75 km/h mój Turist spalał 2,7 l/ 100 km. km
-
Rumunia usiłowała się przed nami obronić stosując eliminację. Pierwsza zaatakowała mnie pszczoła wbijając się w szyję pod lewym uchem. Koledzy pomogli i pojechaliśmy dalej. Gorzej było z osą, która wpadła przez wywietrznik
na prawe przedramię . Chciałem podczas jazdy dać jej w czapę, ale to ją tylko bardziej zezłościło. Przed załatwieniem tematu dopadła mnie 4 razy. To musiał być jakiś jadowity osobnik, bo zesztywniało mi całe przedramię i strasznie swędziało. Teraz jeszcze czuję jakieś zmiany.
-
Ożeż Ty!!!
W 2000r przed pójściem do armii (zasadniczej i obowiązkowej jeszcze),
postanowiłem pierwszy raz w swoim życiu przejechać motocyklem polskie góry.
Chwilę przed wyjazdem osa użądliła mnie w lewą kostkę.
Kostka spuchła jak bania, stopy do buta na siłę trudno było wcisnąć.
Staw unieruchomiony. Przez pierwsze dwa dni zmiana biegów była karkołomna....
Także rozumiem, współczuję i gratuluję wytrwałości po czterokrotnej aplikacji z żądła :)
-
Ci co w celu lepszego chłodzenia rozsuwają od góry zasuwk kurtki bardzo ryzyskują, bo takie użądlenie w krtań może być tragiczne. Podobnie wygląda sprawa z podniesioną szybką lub maską.
-
Rumuni bardzo paskudnie jeżdżą samochodami. Jak jest zakaz wyprzedzania i jedna ciągła linia to Rumun siedzi na zderzaku. Ciągła linia przechodzi w przerywana, to Rumun dalej siedzi na zderzaku. Daję znać kierunkiem, zjeżdźam delikatnie, zwalniam i większość nie wie o co chodzi. Zero kultury na drogach.
-
Jazda na autostradzie wyglądała tak, że ja młody Amerykaniec zjeżdżałem na parking odczekałem 5 minut i doganiałem dziadków do następnego parkingu. Na trasie z winklami to ja z nimi musiałem się gimnastykować.
-
Spoko, tylko nie znali naszych sygnałów. Ale jak machalem tirom sygnalizując ustąpienie miejsca, to później dziękowali. Może nie wyprzedzali, bo chcieli napatrzeć się na dziwaków. Może jeżdżą ostrzej ale to tego co się dzieje wTurcji to im daleko. Niebezpiecznie było podczas zjazdu z Transfogarskiej kiedy na niewidocznych winklach przelatywały obok nas najszybsze pojazdy świata. Ważne jest to, że nie widzieliśmy ani jednego wypadku.
-
Smarowanie linki od gazu na zjeździe z autostrady na Węgrzech.
-
Fotki z trasy.
-
Nie smarowanie linki, tylko mechanizmu ślimakowego gazu. Węgierskiej upał wytopił smar i rolgaz zaczął ciężko działać. Tomka smar do zamków usunął problem.
-
Najlepsze widoki architektoniczne były wzdłuż kamienistej, polnej drodze.
-
Producent AWO nie przewidział zmiany klimatu i trasy Transfogaraska. Szczerze, to zabrałem 1/4 warsztatu, bo nie wierzyłem że Awo przejedzie tą trasę bezawaryjnie.
-
AWO T. Marka i AWO S jastrząbia no i Junak Tomasza przejechały tą trasę na dużym luzie. Przed wyjazdem zapytałem Marka, czy ma tłok zapasowy a on odpowiedział ,, a po co'' ?
-
Zapasowy tłok, to raczej w silnikach 2T.
-
Ale nam udało się z pogodą. W Rumunii zginęły już 4 osoby. Gdyby po tych upałach chwyciły nas obecne ulewy, to pewnie wyjazd byłby nie 5 tylko 14 dniowy.
-
Na Węgrzech i Rumuni zaobserwowałem postępującą jesień. Co najmniej 3 tyg do przodu niż u nas i wody w rzekach widziałem jedynie po kostki.
-
Z braku obfitości materiału na osobny wątek (a właściwie lakonicznych info), wrzucam tutaj ostatnią wiadomość od Bernde'go z zakończenia podróży przez Steppe.
" On wrócił. Ponad 8000km. Niemcy, Holandia, Wielka Brytania, Irlandia, Francja, Luksemburg. (Cel) Obejmuje Szetlandy, Hebrydy (wódka na myszach) i Irlandię Północną . Mój bohater
-
Szacun
-
Chciałbym tak ale brak mi odwagi i siły. Wielki szacunek.
-
Co to?
-
Gacie Pana Marka? Dobrze, że jechałem przodem. Miałem stare wycieraczki.
-
To była moja mobilna , dynamiczna ekosuszarka. Dzięki niej zabrałem tylko 3 zmiany koszulek, skarpetek i majtasów. A ważne, miałem wysokie podkolanówki, bo podczas wyprawy bałkańskiej but lewej nogi obtarł mi ,od ciągłej zmiany biegów, łydkę. Oczywiście to pewnie zależy od delikatności "skórki".
-
Podziwiam Was naprawdę mocno. Jechałem na wakacje w lipcu tą trasą tyle że samochodem (powrót Transalpiną). Zacząłem namawiać żonę na przyszły rok aby zrobić objazdówkę motocyklem, ale na chwilę obecny ciężki temat ;)
-
Oj ciężko znaleść taki towar, którego "ciocia" wytrzyma 600 km dziennie.
-
Nie mam spektakularnych zdjęć z górnego parkingu bo był cały zawalony i nie szło wjechać.
Ale widać jakie motorki i gdzie.
Gratulacje, bo byłem i widziałem jadąc samochodem. Ale jeszcze lepsze są drogi na przełaj. Napęd 4x4 się sprawdził, bo w AWO koło boksowało na podjeździe z kamieni.
-
To był nasz ostatni nocleg.
-
Wszystkie noclegi były wyszukiwane po ciemku 3 godziny +. Dla tego, że Szanowne towarzystwo, to nocne Marki. Zamiast jechać skoro świt, to nocami zapierniczali.
-
Zwiedzając Wesoły Cmentarz w Sapancie( 2 km od granicy z Ukrainą) pani sprzedająca magnesiki ucieszyła się na widok Polaków. Z pięknym akcentem po polsku wypowiedziała też kilka słów. To ona poleciła nam powyższy lokal. Na GM był on piękną góralską chatą, a w rzeczywistości wyglądał jak na fotach. Mati już zrobił zwrot ale właścicielka potwierdziła, to właśnie tu. Na kolację zamówiliśmy omlet z mięsem. Był pyszny, zresztą ja całe prawdziwe jedzenie w Rumunii. Całkiem inne niż nasze karmy dla ludzi. Dwaj kierowniki chcieli ponownie taki omlet na śniadanie, ale dziadek pędziwiatr zaprotestowała powtarzając swoją mantrę "trzeba jechać.
-
Ten ostatni nocleg, to dzięki pomysłowi Marka. Wesoły Cmentarz. Jaki wizerunek chciałbyś umieścić nad swoim grobem?
Ja wybieram opcję Kluczykarza z AWO w tle. A Wy?
-
Każdy nocleg łapany przed północą jest bardzo dobrym noclegiem. Wszystkie były super, nawet z grubym Rumunem po meczu za ścianą z kartonu.
-
Jak się płaszczy 4D cały dzień i w mega upale, to spanko jest kamienne. Dobra wiadomość z tego cmentarza wpisanego na listę Unesci jest taka, że odnaleziony został tylko 1 grób motocyklisty. Widocznie tamtejsze nieboszczyki dalekim łukiem omijały 2 koła. Ten jedyny miał już zniszczony tekst epitafium. Ale pewnie proszono o zachowanie ciąży, żeby było słychać wolny wydech motóra.
-
Po drodze było też jedzenie prawie w takim lokalu.
-
Wspaniała podróż jak na 5 dni. Na następną dwa razy dłuższą nie trzeba mnie długo namawiać.
-
Tak, nasze poranne starty organizacyjnie były fatalne. Ogólnie zero dyscypliny i tylko gadanie co boli i kiedy wreszcie będzie ten relaksacyjny basen.
-
Na przejściu granicznym na Węgry było bardzo dużo motocykli. Podziwialiśmy rozgrzaną Niemkę oraz osoby średniego wzrostu dosiadające GS. Oj jaka to była walka na palcach z lewej na prawą stronę. Była też gleba i niegaszenie, bo padł akumulator. A my na całych stopach i zapłon od pierwszego kopa.
-
Na przejściu można też było wykonać, srebrną taśmą, tuning amora.
-
Blisko
-
Miś chlebek zjadł.
-
To było spotkanie dużego ryzyka. Były przypadki ataku misia. Ale wspomnienia pozostaną na lata. 120 zł za LPG i jesteśmy w pięknym kraju Rumunia. Ja będę chciał powtórzyć tą podróż.
-
Jest jakieś magnetyczne rumuńskie przyciąganie. Może dlatego, że obok pięknych widoków, przyjaznych ludzi, normalnej policji, jest wspomnieniem naszego dzieciństwa. Zastanawiam się jak ten unijny kraj zachował normalność? I na jak długo?
-
1 filmik z rumuńskiej wyprawy.
https://www.youtube.com/watch?v=1347F3j7t0Q
-
To taka wstępna wersja. Będą jeszcze mapki i nazwy miejscowości. Założenie filmu jest całkowicie odmienne od większości. W 1 i 2 części będzie tylko jazda, najładniejsze drogowe widoki wzbogacone gangiem głównie Junaka. Celem głównym jest jazda. W 3 części będą foty z podkładem dźwiękowym pochodzącym z wydechów Turista, Sporta i Junaka. To jest główna melodia.
-
Gratulacje , za odwagę za widoki i przygodę Tylko pozazdrościć ;D :)
-
Zwyczajnie udało się. Zachęcam kolegów do takiego wypadu. Wyzwanie duże, ale masa pozytywnych emocji.
-
Dwaj koledzy na AWO nie pokonali by trasy Rumuńskiej po 500-600 km dzieniie bez tiuningu i awarii.
-
Prace nad relacją trwają. Filmiki są wszystkie, pozostała galeria zdjęć. Będzie spis treści, który pozwoli wybierać dowolne fragmenty.
-
Rumuński album zdjęciowy.
https://www.youtube.com/watch?v=Ik5lquII_Uc
-
Gratulacje za odwagę, wytrwałość i poczucie humoru bez względu na odległość od swojego komina. Pewniacy!
-
To tylko małe szaleństwo i ogromny worek szczęścia.
-
>:(Relacja na Youtube pod tytułem "AWO, SIMSON,J
IUNAK I Rumunia".
Album
https://youtu.be/Ik5lquII_Uc
-
FILM
https://youtu.be/r1BhG_POEIc