Witam, wprawdzie temat sprzed prawie roku ale chcę go odświerzyć - myślę że dla tych co chcą rejestrować na białe tablice może dać jakieś "światełko".
Kupiłem stary moto z 1959 roku od faceta który przedstawił mi:
- stary dowód rej. przekreślony z adnotacją "wycofano z rejestru" i datą wycofania 1964
- umowę którą on spisał z osobą na którą dowód jest wystawiony, umowa datowana jest na lata 80 ale wygląda jakby była spisana chwilę temu (przy czym osoba z dowodu nie żyje już dobrych kilkanaście lat...)
- dodatkowo poprosiłem go aby spisał oświadczenie pod dpowiedzialnością karną że kupił moto wtedy co kupił (zgodnie z w/w umową) od tego co w umowie i dowodzie rej. widnieje
- oczywiście spisałem umowę między nim a mną
Z takim kompletem udałem sie do wydziału kom.
Okazuje się że wszytsko jest OK (czyli tzw. ciągłość umów jest akceptowalna), aczkolwiek to czy moto zostaje zarejestrowany czy nie zależy od tego czy dany urząd (który wystawił dowód rej.) posiada jeszcze jego "ślad" w swoich kartotekach. Miałem szczeście gdyż Pani Naczelnik mego urzędu była bardzo pomocna, skontaktowała się z odpowiednikiem na drugim końcu kraju a tam jej potwierdzili że mają go w archiwum - nie jest to rejestr gdyż moto był wykreślony z rejestru w 1964, tak więc było to "coś" co zostaje po wykreśleniu, jakieś zapiski, czy po prostu stare papiury w archiwum w których ten moto widnieje.
Ponoć urzędy nie mają obowiązku trzymać tych archiwum, pewnie jak mają miejsce, a co naważniejsze chęć to trzymają. I tak np. wspomniana Pani Naczelnik mówi że mają gościa który od pół roku próbuje zarejestrować podobną sytuację jak moja ale niestety urząd z którego jest dowód rej. (też jakiś stary z 50 lat) nie posiada już śladu po nim i odmwiają potwierdzenia, gość naciska na urząd (jego święte prawo!) gdyż ma wsio co potrzebne do rejestracji (dowód, umowę itp) ale na drugim końcu nie chcą potwierdzić zgodności powołując się na brak tak starych (wy)rejestrów...patowa sytuacja, a efekt taki że moto wciąż niezarejestrowany....