Ostatnio podczas przejażdżki zaczęło mi coś grzechotać i stukać w silniku. Gdy to usłyszałem obrałem kurs na bazę. Odrazu pomyślałem, że to gumy sprzęgła się wyrobiły bo to daje podobny dźwięk. W domu zdejmuję skrzynię i patrzę, że sprzęgło w porządku. Następnie padło na prądnicę bo ostatnio przy niej grzebałem, może się poluzowała, ale to też nie to. No to szukam dalej, zlewam olej i ku mojemu zdziwieniu olej się pięknie mieni wraz z brokatem w nim zawartym

co to ku... jest? Odkręcam miskę a tu opiłki i kawałki mosiądzu. Grzechotanie to było bombardowanie karteru przez te kawałki. Mosiądz oczywiście pochodził z koszyka łożyska korbowodu. Nie wiem kto regenerował wał i wstawił to pewnie chińskie łożysko, ale przez to muszę robić remont silnika. To tak ku przestrodze.

