22.06.2014 Sobota
Zakręcona moc nocy Świętojańskiej
Troszkę czasu już upłynęło jednak należy w końcu opisać ostatni dzień. Dzień który był kwintesencja całej wyprawy...ale po kolei.
Jak to zwykle w życiu bywa najlepsze jest to co się nie planuje. Trasę na dzień dzisiejszy obmyśliliśmy w nocy, mając na uwadze radę Fraga postanowiliśmy objechać Kotlinę Kłodzką, jak największym łukiem.
Startujemy nad ranem, AWOki gotowe po wczorajszym serwisie. Dostajemy informację żeby nie jechać przełęczą ze Złotego Stoku na Lądek Zdrój gdyż droga jest dziurawa.
Nie nas straszyć dziurami, wiedzieli by dobrzy ludzie jak przekraczaliśmy granice Polsko-Czeską, to machnęli by na nas ręką. W końcu po co pojechaliśmy w góry? Aby po płaskim jechać?
Przełęcz w Górach Złotych, w połowie jest co prawda wyremontowana, lecz już na zjeździe witają nas mocne dziury. Dajemy radę, jedziemy dalej. W Stroniach Śląskich kierujemy się w kierunku Bystrzycy Kłodzkiej.
Podjazd pod czarna górę w masywie Śnieżnika, był jednym z ostrzejszych. Na szczycie robimy pamiątkową fotkę, i czart dopada mnie po raz ostatni.
Łamie mi się stopka boczna motocykla przez co Awo z impetem ląduje na ziemi. Na szczęście nic się nie stało, bagaże zamortyzowały upadek, nawet lusterko jest całe.
Cóż będę musiał korzystać z centralnej stopki a z taka ilością bagażu jest to uciążliwe. Z Czarnej Góry kierujemy się na drogę krajową nr 33 aby obrać kierunek na południe.
Podczas tankowania w Międzylesiu spotykam swoją bratanicę, która akurat jedzie z wycieczką szkolną ( w dziewczynie drzemią dobre geny, gdyż nie odpuszcza jazdy jako plecak i rwie się na motór jako kierowca ).
Zdecydowaliśmy zwiększyć pętlę po kotlinie i wjechać na czeską stronę ( jest też wielka obawa, że znów się zgubimy - coś Czesi mają z tymi lokalnymi drogami,
że nie wiadomo gdzie jechać ). Kierujemy się więc do Boboszowa aby przekroczyć granicę, ( tym razem normalnie

) skręcamy w prawo i jedziemy wzdłuż niej.
W sumie to jechalibyśmy gdyby nie wyścig kolarski, który co chwila wymaga od nas zatrzymania się na poboczu i przepuszczenia kolaży.
Wjeżdżając na polską stronę kierujemy się Autostradą Sudecką w stronę Zieleńca. Droga stu zakrętów, do tego asfalt nówka-funkiel.
Aż przyjemnie jechać!
W Dusznikach mamy przerwę na obiad, niby czeski ser zasmażany, niby....Kolejnym etapem jest przejazd przez Góry Stołowe.
Mimo, że w innych górach sezon dopiero się rozpoczyna, w górach Stołowych trwa w najlepsze.
Co chwila mijamy autokary, samochody, na parkingach masa ludzi.
Rekompensuje nam to widok na Szczeliniec Wielki, który dobrze widoczny jest z drogi.
Droga doprowadza nas znów do Srebrnej Góry, która tym razem staje się naszym domem.
Odwiedzamy starych znajomych, u których znajdujemy nocleg. A nocujemy nie byle gdzie a w starych koszarach.
Koszary służyły żołnierzom, którzy stacjonowali w Twierdzy Srebrnogórskiej.
Wieczorem udajemy się na fort Wysoka Skała. Mimo, że jest zamknięty dla zwiedzających nam udaje się wejść.
Jest noc więc żadne orki tym razem nas nie zatrzymają. Szczęśliwie trafiamy akurat w noc świętojańską.
W forcie w najlepsze trwa zabawa, mamy przyjemność oglądania starych pogańskich zwyczajów jakie odprawiało się tej nocy.
Kierujemy się na górę fortu, gdzie rozprzestrzenia się przepiękny widok pochłoniętego w ciemności Dolnego Śląska.
Widać dokładnie zarys ulic rozświetlonych przez latarnie jak również łuny dużych miast.
Jak to w noc świętojańską lało się wino, więc do Koszar wracamy późno i mocno chwiejnym krokiem, za to skąpani w szczęściu............
A serpentyny i zakręty sudeckiej pętli cały czas krążą nam w głowie.......