Dobra to wy wodujcie a ja będe pisał dalej:
Dzień 3 Czwartek 4.6.2015
Przemek bardzo trafnie zobrazował przy pomocy linków w jakim towarzystwie spędziliśmy noc, i mam na myśli zarówno ludzi jak i maszyny. Aż łezka w oku się kręciła opuszczając te miejsce, lecz tak trzeba przygoda czeka, góry przed nami....
Już po chwili mamy przed sobą pierwsze przełęcz górską która dzieli Gustlika i Honoratkę, Jadąc już w iście otoczeniu górskim kierujemy sie w kierunku granicy Słowackiej, lecz nasza podróż skutecznie utrudnia nam procesja Bożego Ciała. Korzystając z pomocy Strażaków w Ujsołach udaje sie nam wjechać w boczna dróżkę i ominąć procesję, dodatkowo doczepia się do nas motocykl który widocznie w swoim GPS nie ma opcji ,, zapytaj strażaka ".
Co się odwlecze to nie uciecze, tak więc i nas w miejscowości Glinka dopada przymusowy postój, opcja ,, zapytaj strażaka " jest niedostępna. Korzystając z chwili wskakujemy do przydrożnego baru na śniadanie, Bende zamawia zapiekankę a ja kluski śląskie. Widząc co dostał a co dostałem ja stwierdza że od dziś zamawia to samo co ja.
Najedzeni ruszamy dalej ku granicy, aby po chwili przynajmniej w moim przypadku oraz Bendego przekroczyć ją po raz pierwszy na motocyklach. Troszkę nie mogłem sie doczekać Słowacji, gdyż z założenie sądziłem że drogi sa równie dobre jak w Czachach, nic mylnego. Za to widoki były bez porównania lepsze.
Kierujac sie drogą 520 w kierunku miejscowości Twardoszyn mijamy zalew Oravska pierhada który na tle gór prezentuje się okazale. skręcając w miejscowości Pobiel w drogę 584 kierujemy sie w kierunku Tatr. Po paru km ukazują sie pierwsze zarysy głównego naszego Celu : Tatry w tym przypadku widzimy szczyty Tatr Zachodnich. Robimy kilka pamiątkowych zdjęć i jedziemy dalej. Na jednym z postojów, co parę minut podjeżdża do nas grupa motocyklistów, po czym zawraca i jedzie z powrotem pod górę. Miejsce w którym robimy postój jest wręcz usiane serpentynami. Owi motocykliści z zegarkiem w ręku wracają co 5 minut i znów uciekają pod górę. Robią tak 4 razy i zaczynamy się zastanawiać o co chodzi. Jedno z wytłumaczeń jest takie: ,, a może oni sie wstydzą zatrzymać i zapytać czy mogą razem z nami podziwiać widok?" Wytłumaczenie jest niestety bardziej przyziemne, gdy podczas opuszczania tarasu widokowego dostrzegam jednego motocyklisty między GPS GOPro GORTEX i innych gadżetów na G koszulkę ,, Motocyklowa szkoła jazdy "
Dojeżdżając do miejscowości Liptowski Mikułasz mijamy kolejny przepiękny zalew Liptovska Mara. W wspomnianej miejscowości musimy zaciągnąć porady tubylców aby nie popełnić gafy i nie wjechać na autostradę, a jechać starą droga czyli po Słowacku starą cestą. Jedziemy więc droga nr 18 aby po paru km wjechać w droga nr 537. Droga ta prowadzi na południowych stokach Tatr prawie az do przełączy na łysej polanie. Nie jest nam dane zobaczyć tatry z bliska w całej okazałości, gdyz za szczyty sa zasłonięte gęstą warstwą chmur, co prawda raz po raz udaje się dostrzec szczyty , które przebijają się przez gęsta zasłonę co daje nam ogrom jak wielkie szczyty sa przed nami.
Tu w tak pięknych okolicznościach przyrody, pech łapie nas po raz pierwszy. Mnie odpada kopniak a Bendemu kończą się światła. Przez godzinę popróbujemy rozwiązać problem zamieniając regulatory napięcia, oraz siedząc na gorącej lini z Michałem. Niestety czas nas goni więc decydujemy się na montaż lampek rowerowych i jazdę dalej.
Niestety wszystko do dobre nie trwa wiecznie więc koniec końców przekraczamy granicę a chwile później Tatry. Czeka na nas miła niespodzianka gdyż dosłownie przez przypadek znajdujemy knajpe Bury Miś w którym zjadamy pyszny obiad, tym razem Bende nawet nie otworzył menu tylko powiedział ,, to co ty tez dla mnie" Uczy sie chłopina....
Po smacznym obiedzie jedziemy do długo wyczekiwanej przez Przemka stacji benzynowej, gdzie ponownie dostaje pomocne informację o drodze ku Pienin.
W Pieniny dojeżdżamy o zmroku, jadać przez Tamę na zalewie Czorsztyńskim widzimy na tle czerwonego nieba Zamek w Nidzicy, Szkoda tylko że nie jest troszkę wcześniej to może udałoby sie pod niego podjechać.
Chwile później rozbijamy obóz w miejscowości Sromowce Niżne, rozpalamy na nowo niedogaszone ognisko i... zaczyanja sie nocne Polaków i Niemców rozmowy