Jazda samemu w deszczu na ruchliwej trasie jest niewdzięczna a co dopiero we czterech kiedy non stop trzeba
kontrolować lusterka i ustępować katamaranom zjeżdżając najbliżej ku poboczu. Droga z dwupasmowej
od Wilna przeszła w jednopasmową (oczywiście dwukierunkową) by za kilkanaście kilometrów znów się poszerzyć na dwa pasy
w jednym kierunku i takie same po drugiej stronie. Tam już się jechało bezpieczniej mimo aerozolu wodnego spod kół wyprzedzających nas aut,
który ja mogłem przecierać wycieraczką ale bracia w otwartych kaskach z blendami mieli... mokro.
Piotr gdyby tylko chciał to by odkręcił gaz i jechał równo z autami ale nas trzech by go nie dogoniło.
Ujechaliśmy już spory kawałek poza peryferie Wilna i podmiejskie osiedla więc postanowiliśmy się zatrzymać (chyba tu
https://goo.gl/maps/VNuncbBuhWoZjrJd9 )
i sprawdzić w nawigacji potencjalne miejsce biwakowe do którego moglibyśmy podążać. Minęliśmy wcześniej drogę w prawoskręt gdzie były jeziora
więc szukamy czegoś z przodu. W Niemenczynie nic konkretnego się nie pokazuje poza nadrzecznym parkiem z małymi oczkami.
Przy rzece Wilii biegnie wzdłuż droga i taki zamysł żeby odjechać kawałek poza zabudowania i tam czegoś poszukać.
Ruszamy, dojeżdżamy do mostu i rozjazdu. Odbijamy w prawo i po chwili znów wjeżdżamy na główną 102 by napierać dalej. To nie było dobre miejsce.
Piotr wypatrzył na mapie dalej jezioro przy trasie, na lewo od Sapieżyna.
https://goo.gl/maps/ueykFMsoDs77CSrG7 Punkty na dziki czy półdziki biwak na tej czy innej trasie zawsze się znajdą ( np. taki ciekawe miejsca
https://goo.gl/maps/Z7nV7WD5NYuaYwKT6 https://goo.gl/maps/zw1pAKsH9PmYtYLKA https://goo.gl/maps/9cfhQdp3uo9WUyMf8 https://goo.gl/maps/xiMXJinb6Hc6B7fYA https://goo.gl/maps/chhCH8m1KBuxccWr8 )
a tym bardziej na nocleg pod dachem (np
https://goo.gl/maps/rmboxiTXN91YdXWK6 https://goo.gl/maps/gDesM2h8pB73Zjvo6 )
Tylko warto przeznaczyć na to czas i wyszukiwać je na biwaku dzień wcześniej o ile wie się dokąd się zmierza a nie w trakcie deszczu i jazdy po trasie
Gdybyśmy mieli pasażera to na niego spadłaby rola pilotowania i grzebania w smartfonie.
Stajemy przy zjeździe nad jezioro i na penetrację wybiera się Luke. Słychać go, że zapuścił się dość daleko. Wraca i nie ma dobrych nowin. Brudno i nieciekawie.
Zapada decyzja o dalszej jeździe w kierunku pobliskiego dużego i długiego Jeziora Asveja ( najdłuższe na Litwie bo aż 21,9km !
https://pl.qwe.wiki/wiki/Lake_Asveja ) a po polsku Oświe lub Jeziora Dubińskiego.
Kręcimy się po szutrowych i ziemnych utwardzonych drogach aż w końcu znajdujemy niezablokowany dojazd w kierunku wody
https://goo.gl/maps/wUPMWfXmNHorAq4U9 .
Odległość od zabudowań wystarczająca aby mieć spokój i żeby również nas nie było słychać.
https://goo.gl/maps/eKCzvLc8WVFVEUdj6 Pojechałem w lewo przy wodzie i wyjechaliśmy na pole gdzie ktoś jeździł traktorem i je obrabiał. Dalej widać domy. Ujdzie ale....
Chyba Piotr poszedł na penetrację terenu w prawą stronę i wraca z dobrą nowiną. Miejsce odosobnione i zasłonięte, jest zejście z dostępem do wody i miejsce po ognisku.
Widoczki też fajne bo miejscówka jest na wyniesieniu.
https://goo.gl/maps/ApxrBR7odiAMjB4W7 Przestało padać już wcześniej więc w końcu można zdjąć przeciwdeszczówki
i wysuszyć nieprzyjemnie nawilgłe ciuchy. Rozkładamy nasze domki. Piotr dostaje ode mnie Żubra - mimo iż to ja wygrałem drugiego - za to,
że zechciał się założyć i pozbyłem się balastu
Przez zachmurzenie szybko robi się szarówka ale nazbieraliśmy sobie drewna więc po kolacji przy ognisku mamy jeszcze pieczyste i ciepłą od żaru a także koleżeńskości, atmosferę
Swawolimy sobie tego wieczora do dosyć późna. Pierwsze ognisko na tej wyprawie. W końcu cztery żywioły w jednym miejscu! Kolejny udany dzień za nami....
Wrzucam dwie fotki z rana dnia następnego bo wieczorem nie myślało się o dokumentacji zdjęciowej