Zakup Gucia wywołał w mojej rodzinie dziwne zjawisko. Proszę sobie wyobrazić, że w tym samym dniu, jak Gucio wykonał pierwsze jazdy, żona Elżbieta 1 oświadczyła, że ona kupuje Hondę NTV 650. Kopara opadła mi do samej ziemi. Przyznam, że podczas oględzin Gutków poprosiłem sprzedającego o wyciągnięcie tej NTV-ki i byłem pełen podziwu jak ona super wygląda jak na swoje 20 lat. Reakcja mojego "towaru" była natychmiastowa. Ja jednak obstawałem przy swoim, czyli Gutek lub nic. Cztery godziny później były już dwa motory. W życiu nie spodziewałbym się takiej decyzji po "starszej" wyważonej Pani. A jeszcze bardziej zaskoczyła mnie własnościami jezdnymi ta Hondka. Nigdy w życiu nie jechałem tak super prowadzącym się motocyklem. Chylę czoło przed zespołem opracowującym ten model. przypuszczam, że byli to ludzie, którzy sami jeżdżą na motorach i wiedzą co jest ważne. To bardzo rzadka cecha. Najczęściej jak wsiadam na coś współczesnego, to zastanawiam się jak można było tak skopać pozycję kierowcy, czy siedzenie pasażera (zjawisko powszechne), czy też turystyczny motocykl zestroić tak, żeby tylko zmieniać biegi. Często oglądam młodych ludzi, którzy po przejechaniu 300 km, ledwo ściągają siedzenia z siedzeń i padają na trawie, żeby wyprostować kości.