Dodam do słów Skrzydlatego
Wybór padł na Litwę i kawałek Łotwy ze względów tego, że Awo-zlot był na suwalszczyźnie i z powodu pandemii.
Litwa, Łotwa i Estonia miały bardzo niski wskaźnik zakażeń covid-owych wobec "oficjalnych" danych z Białorusi.
Bo pierwotne założenia to był wyjazd na Białoruś. Tam też niekoniecznie przepadają za Polakami acz w inny sposób ale rodaków jak wiemy i tam jest sporo.
Wybór obszaru Litwy również nie był przypadkowy bo miał na celu szukanie, odwiedzanie i nawiązanie kontaktów z autochtonami
pochodzenia polskiego czy z nim się identyfikujących co się w jakimś stopniu udało.
Kontakt z Litwinami też był i choć mniejszy to jakoś nie odczuliśmy niestosownego nastawienia do nas.
Kontakt z rodakami na prowincji bardzo miły i satysfakcjonujący aczkolwiek nie rozprawialiśmy za dużo o tym jak im się żyje.
Tam gdzie społeczności polskie są znaczne np. w Ejszyszkach jakoś sobie radzą.
Jesteśmy w jednej europejskiej wspólnocie więc kontakt jest niemal nieograniczony (choć teraz w pandemii był ograniczony) i swobodny.
Nie ma izolacji jak w czasach komunizmu, nie ma wiz a i ludzi mających oczy i uszy na obcych jak w Sojuzie.
Myślę, że skoro aktualna i poprzednie władze ciemiężyły czy utrudniały życie mniejszości polskiej to tym bardziej jest po co tam jeździć.
Poprzez kontakt oni i my nabieramy świadomości bezpośredniej. Jakiejś formy wsparcia w odczuciu przynależności narodowej i nie bycia zapomnianym na uboczu.
Przykład pani spod Tylży.
Życie idzie też wąskimi ścieżkami a nie tylko szerokimi autostradami. Mam na myśli stosunki ludzkie na szczeblach najniższych "versus" instytucji, władzy, rządów, państwa.
A kiedy początkiem lipca Białoruś zniosła ograniczenia wjazdu to za kilka tygodni pojechał tam z naszej Ś.N.G.M. kolega Bartek K. aczkolwiek sam
i na nowszym moto choć miały być nas dwie grupy

Jeszcze w lipcu rozmawiałem z nim w sprawie zmiany planów ale byłem już po słowie z Piotrem i Adamem.
Bartek był zdaje się około 10-ciu dni i wrócił akurat przed "wyborami" prezydenckimi. Miał sporo ciekawych doświadczeń i spotkań również z rodakami.
Rozmawiałem z nim chwilę podczas drugiego dnia wojaży i namówiłem na pojechanie do miejscowości Łyntupy ( zatem byliśmy od siebie 9km i około tygodnia czasu

),
którą wzmiankowałem w relacji. Był i zrobił dobrą robotę pod kolegę Tomka S. Ale to zupełnie inna opowieść....